Nar
Nar zastanowił się jak głupi byli, że wcześniej tego nie zrobili.
- Co prawda w lampie jest dość mało miejsca, ale powinno mi być tam w miarę wygodnie. - Powiedział po czym nagle zniknął, a lampa zabłysła.
- Auuu - Powiedział cicho. - Jakoś wytrzymam.
Offline
Miśka
- Zawsze myślałam, że w tej lampie jest Ci bardzo wygodnie. I że jak tam jesteś to... To nie w swoim ciele tylko jakby... taki, no... Duch ognisty. Ale widać myliłam się - powiedziała biorąc do ręki lampę i zaczynając iść w stronę kryjówki. Gdy już weszła do jaskini, która nie była większa od dużego salonu, a półmrok w niej panujący zawdzięczała wodospadowi zasłaniającemu jej wejście, położyła lampę na ziemi po czym przytargała jakiś kamień oraz trochę bardzo miękkich liście i zrobiła chłopakowi prowizoryczne posłanie z kamienną poduszką.
- Możesz wyjść, Nar - rzekła siadając po turecku.
Offline
Nar
- To jest tak jakby... - Zastanowił się chwilę. - Ooo, wiem! - Wykrzyknął po czym odkaszlnął głośno.
- Tak jakby upchnęli panią... Ciebie do skrzynki na ubrania. Teoretycznie się mieścisz, ale najwygodniej to nie jest. - Ifryt wyszedł z lampy, jednak pojawił się kucając na ziemi. Zobaczył coś co wyglądało na łóżko.
- To dla mnie?
Offline
Miśka
- Nie pozwoliłabym Ci leżeć w takim stanie na zimnej ziemi. Więc wzięłam kilka liści i lian. Jest tu tego pełno. Kładź się, jeszcze nie jesteś na tyle silny, by mi gdzieś łazić - powiedziała beznamiętnie po czym wstała i podeszła do wodospadu.
- Ściemnia się.
Wzięła na rękę trochę wody po czym napiła się.
Offline
Nar
- Miło z Twojej strony. - Doczłapał do legowiska i położył się na nie.
- Jeśli będzie trzeba mam już chyba dość sił by stworzyć jakieś ognisko, albo coś w tym stylu. - Rozejrzał się po jaskini.
- Tylko musiałabyś przynieść więcej trawy.
Offline
Miśka
- Zajmę się tym. Póki jest jasno skoczę jeszcze nad morze złowić jakąś rybę. Jestem bardzo głodna. poczekaj tu na mnie.
Przeszła przez wodospad po czym ruszyła w stronę plaży. Nie było jej dobre 40 minut. W tym czasie nazbierała jakiś suchych gałęzi oraz złowiła dwie ryby używając do tego harpuna zrobionego z lodu. Gdy wróciła położyła gałęzie na ziemi układając je w ognisko, po czym wzięła jedną z nich, a przykładając delikatnie do skóry chłopaka ta zaraz się podpaliła.
- Jesteś głody? - spytała siadając przy już rozpalonym ognisku i nabijając na patyk rybę.
Offline
Nar
- Uważaj na siebie, Ario. - Powiedział kiedy wychodziła. Jak jej nie było, nudził się niemiłosiernie. Mógł tylko leżeć i patrzeć w sufit. Ewentualnie w ściany, co było równie ekscytujące. Po jakimś czasie dziewczyna w końcu wróciła.
- Wynudziłem się tu na śmierć prawie. - Powiedział cicho, ale w jego głosie nie było wyrzutu. Z zaciekawieniem patrzył na jej sposób zapalania.
- Mam już dość energii, by zapalić go inaczej. A coś bym chętnie zjadł. Nie potrzebuje jedzenia, ale zwiększyło by to prędkość mojej regeneracji.
Offline
Miśka
Zrobiła patyk do kręcenia ryby nad ogniem po czym wpatrywała się w ogień bacznie.
- Zaraz będzie gotowe, poczekaj - rzekła sennie przymykając powieki.
Po chwili ciężko westchnęła i spojrzała na Nara jakby smutno.
- Dobrze jest wreszcie być wolną. Od nikogo nie zależną.
Offline
Miśka
- Przepraszam, zapomniałam, że jesteś zależny od lampy... Wybacz...
Wstała i podeszła do wodospadu, zza którego były widać czubki drzew.
- Możliwe... nie wiemy jaka ta wyspa jest wielka. Jutro, jak już wydobrzejesz, pójdziemy w jej głąb. Może nic nas nie zje.
Westchnęła.
- Byleby nie było pa... pają... pająków...
Cała się zatrzęsła.
- Ryba jest już gotowa, Nar?
Offline
Nar
- Jutro już będzie dobrze. Może nie będę mógł spalić miasta, ale pająki będą łatwe. - Uśmiechnął się. Wracały mu siły, a skóra już w prawie każdym miejscu byłą czerwona. Jedynie w okolicach ran, widać było lekkie fioletowe obszary. Sama lampa także znów stała się złota i błyszcząca. Ifryt spojrzał na rybę.
- Stąd wydaje mi się że będzie już dobra.
Offline
Miśka
Miśka odwróciła się do niego przez ramie po czym podeszła do jedzenia i zdjęła je z marnego ognia. Po chwili nabiła drugą rybę i położyła na miejscu pierwszej.
- Jedz - podała mu kij z nabitym zwierzęciem. - Mam nadzieję, że polepszy Ci się. Oby. Taki słaby do niczego mi się nie przydasz.
Offline
Miśa
Z utęsknieniem wpatrywała się w wodospad. Nadal nie mogła pojąć jak to możliwe, że przegrała z własnym żywiołem. Zawsze miała wrażenie, że woda jest łagodna i spokojna. A tu musiała wymyślić nieludzką magię krwi, by pokonać coś, co daje życie. Ściągnęła z ognia na wpół surową rybę z ognia po czym zaczęła ostrożnie jeść. Gdy skończyła podeszła do wyjścia rzucając przez ramię do chłopaka:
- Idę na spacer. Leż i odpoczywaj.
To powiedziawszy udała się nad jeziorko obok jaskini, za gęste liście paproci po czym usiadła na brzegu i zaczęła sie powoli rozbierać.
Offline