- Tak, zmarli, gdy miałam 5 lat, a razem z nimi mój młodszy brat, ale nie chce o tym mówić.- powiedziała. Po części kłamiąc.
- Twoi rodzice nie będą źli?- zapytała patrząc swoimi niebieskimi oczami na niego.- No wiesz opuścisz swój dom i nikt nie będzie go pilnował.- chwile milczała.- A poza tym muszę to uzgodnić z Set'em.
W uliczce (kilka godzin wcześniej)
Piętnastolatek wchodził szybko w uliczkę, gdzie jego Pan stoczył walkę z jakimś mężczyzną. Polał jakiś płyn na rany czterech mężczyzn. Rany natychmiast zniknęły, a mężczyźni wstali.
- Panie...- zaczął.- Mój sokół przekazał mi, że dziewczyna przebywa w pałacu Stanford'a. Jej wilk jest w lesie i poluje.- jego Pan uśmiechnął sie.
- Dobrze się spisałeś Mike.- powiedział.- Musimy iść do lasu po pewnego wilka.
Offline
Gerard
-Wybacz, nie powinienem był pytać.-odparłem niepewnie, a mój wzrok spoczął na talerzu pełnym pozostałości po sałatce owocowej. Słysząc jej pytanie bardziej się zasępiłem. Kłamstwo było rzeczą, której wprost nienawidziłem, ale ciężko jest się przyznać osobie ledwo ci znanej.
-Będą, to pewne. Ale mam nadzieję,że mnie ze sobą weźmiesz, powody podam ci kiedy indziej.-i tka już schrzaniłem sprawę, bo służba mnie nie lubi i naśle na mnie żołnierzy mego ojca. Świetnie.. A poza tym, Set nie powinien już wracać?
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
- Jasne, że cię wezmę.- uśmiechnęła się.- Polubiłam cię. Set na pewno się zgodzi, ale będzie ostrożny.- powiedziała.
- Dziękuję ci za pyszny obiad.- powiedziała.
W lesie
Set gonił sarnę i po chwili miał ją złapane. Poczuł ostry i słodki zapach... wampir. Odwrócił się i zobaczył jak dwóch mężczyzn wychodzi zza drzewa. Jeden z nich miał bliznę na twarzy. Był to mężczyzna z uliczki.
- Głupi pomysł, aby opuszczać Łowczynię.- powiedział wampir.- Jesteś otoczony.
Set rozejrzał się. Z tyłu niego stał jeden mężczyzna, po lewej dwóch i po prawej też dwóch.
- Czego chcecie?- zapytał powiększając się jak najbardziej.
- Proste trucizny.- powiedział mężczyzna z blizną.
- Aaron, możemy?- zapytał jeden z wampirów.
- Tak, ale żeby był cały.- powiedział.
Sześć potężnych wampirów zaatakowało Set'a. Wiedział, że nie miał z nimi szans...
Offline
Gerard Stanford
Uśmiechnąłem się lekko. Rzadko kto mi mówił,że mnie lubi, a najczęściej po prostu temu "kogosiowi" nie wierzyłem. Ale teraz jakoś dziwnie od razu to do siebie przyjąłem.
-Nie zrobię mu krzywdy, nie bawi mnie to.-odparłem i wstałem, rzucajac ukradkiem ostatnie spojrzenie swoim sługom. Mamy już przesrane i ja to wiem i oni.
-Poszukamy ci teraz czegoś do przebrania, dobrze? Przy okazji poczekamy aż wilk wróci.-dodałem po chwili, wkładajać dłonie do kieszeni.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
- Set zapewne wróci późno wieczorem.- po chwili dodała.- Jeśli nie wróci do 9 rano, jutro. To coś mu się stało.- uśmiechnęła lekko.- Ale na pewno jest wszystko w porządku.- powiedziała bez przekonania.
- A co w moim ubiorze jest nie tak?- zapytała.
Spojrzała na siebie. Miała na sobie: wąskie czarne spodnie, tunikę i buty niżej kolan.
Offline
Gerard Stanford
-Pewnie będziemy trochę podróżować, przyda ci się parę nowych ubrań nie?-zapytałem, gdy skończyła mówić. Przynajmniej ja będe musiał wciągnąć na siebie jakąś tunikę czy coś. Wśród pospólstwa nie mogłem się wyróżniać. Na szczęście miałem wiele tego typu ubrań, ucieczki to była moja norma.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
- Zgoda.- uśmiechnęła się.- ale, z góry mówię, że preferuję spodnie, ponieważ łatwiej w nich uciekać i w konieczności walczyć.- uśmiechnęła się.
- A mam takie pytanie...- zaczęła lekko skrępowana.- Gdzie będę spać?- zapytała patrząc na podłodze.
Offline
Gerard Stanford
Hm, ma u mnie plusa. Moja narzeczona nigdy nie założyłaby spodni, a Kim nawet je preferuje. Mhm, tak poza tym, to czemu je porównuję?
-Mam tutaj wiele pokoi, wybierzesz sobie któryś.-odparłem, ignorując cień skrępowania w jej głosie. Chyba,że boi się spać sama, a wilk nie wraca. Wtedy mogę ewentualnie spać z nią, problemu nie widze.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
- Dobrze.- uśmiechnęła się delikatnie.- Mi to jest obojętnie. Zwykle z Set'em spaliśmy w lasach lub jak nam szczęście dopisywało to w barach z noclegami.- nawet nie wiedziała dlaczego mu to powiedziała, ale przy nim czuła się swobodnie.- Możesz mi wybrać jakiś pokój.
- Kto to?- spojrzała na zdjęcie młodej kobiety na szafce. Podeszła do niego. Była naprawdę piękna.
Offline
Gerard Stanford
Pognałem za nią wzrokiem i uśmiechnąłem się delikatnie.
-To moja narzeczona, Frances. Miła kobieta, żądnych nie mam do niej uwag.-odparłem, patrząc na zdjęcie z odrobiną smutku w oczach. Tak... miła.. Ale to właśnie z tego powodu zostaliśmy oświadczeni.. Bo przyznałem ojcu,że jest uprzejma i to wystarczyło. "To miłość, a ja chcę tobie jak najlepiej.."
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
- Jest naprawdę ładna.- uśmiechnęła się do zdjęcia, a następnie spojrzała na Ged'a. Jego twarz wyrażała smutek.
- Co cię zasmuciło?- zapytała z troską. Położyła rękę na jego ramieniu.
- Kochasz ją?- zapytała ponownie spoglądając na zdjęcie.
Offline
Gerard Stanford
-Nie... nie mam pojęcia...-bąknąłem niepewnie, po czym uśmiechnąłem się słabo.-To na pewno kobieta godna uwagi.-dodałem, po czym skinąłem na dziewczynę, byśmy szli już dalej. Jakoś dziwnie mi się rozmawiało o narzeczonej przy obecności innych kobiet. Czułem wtedy,że źle ją oceniłem i źle zrobiłem mówiac o niej ojcu.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Kim wiedziała, że coś nie gra, bo nie powiedział w prost o miłości do niej, ale nic nie powiedziała. Weszła do jednego z pokoi.
Był ładnie umeblowany. na środku przy ścianie stało duże łóżko i kilka mebli.
- Ten może być.- uśmiechnęła się i usiadła na miękkim łóżku. Długo nie spała w łóżka i od razu upadła na nie.- Jakie miękkie.- powiedziała.- dziękuję.
Offline
Gerard Stanford
-Ależ proszę, ja mam pokój tuż za ścianą, jeżeli będziesz czegoś chciała, możesz przyjść. I jeszcze coś, za tymi drzwiami jest łazienka.-poinformowałem, ruchem dłoni wskazując na białe drzwi, za którymi mieściła się toaleta. Był to jeden z lepiej urządzonych pokoi w moim pałacu, nie chciałem wydawać miliardów na umeblowanie wszystkich sypialni.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
- Dziękuję.- odpowiedziała i spojrzała na niego unosząc głowę.
Pierwszy raz od wielu lat była naprawdę szczęśliwa. Pierwszy raz rozmawiała w taki miły sposób z człowiekiem. Zawsze się ich bała, ponieważ widziała w nich krwiożercze wampiry. Teraz już tego nie w stosunku do Gerarda. Mimowolnie zaczęła się uśmiechać.
Spojrzała na okno i zobaczyła na niebie ciemne chmury.
- Chyba będzie padać.- usiadła i spojrzała na Gerarda.- mam nadzieję, że nie będzie burzy.- powiedziała z nadzieją.
Offline