Gerard Stanford
-Nie lubisz burzy?-zapytałem, siadając na fotelu i także wbijajac wzrok w okno. Burza.. Pamiętam, jak zawsze siedziałem pod kocem z książką, a za oknem błyskały pioruny. Świetne zjawisko, a ludzie zawsze na nie narzekają. No, ale gdyby każdy człowiek był taki sam, świat byłby najnudniejszym miejscem na ziemi.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
- Trochę.- szepnęła na tyle głośno, aby on usłyszał.- Kiedyś uważałam, że błyskawice są piękne, aż do czasu, gdy jeden z piorunów zabił mojego wilczego przyjaciela. Syna Set'a.- spojrzała na podłogę.- Od tamtej pory uważałam je za straszne.- zaśmiała się lekko.- Ironia losu. Błyskawice, pioruny są powiązane z moim żywiołem.- spojrzała na niego.
Offline
Gerard Stanford
Zmarszczyłem brwi.
-Błyskawice są nieujarzmione. Wiesz, może to zabrzmi dziecinnie, ale nie zrobiły tego specjalnie.-odparłem z krzywym uśmiechem. Czułem się idiotycznie, nigdy nie wiedziałem, co odpowiedzieć w takich sytuacjach, więc po prostu rzucałem coś durnego, co tylko odrobinę pasowało do tematu.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
- Wiem, ale ja go kochałam jak brata.- powiedziała tropchę zasmucona i zobaczyła za oknem wielka ulewę. Teraz zaczęła martwić się o Set'a- Czasami się boję, że przez błyskawice stracę tez Set'a. Mam nadzieję, że zdąży przed burzą.- spojrzała na Ged'a i delikatnie się uśmiechnęła. Próbowała powstrzymać ziewniecie, ale jej nie wyszło, więc szybko zasłoniła usta.- Przepraszam...
Offline
Gerard Stanford
-Set wygląda na takiego, co nie da się szybko zabić.-zauważyłem poważnym tonem, splatając ramiona na klatce piersiowej i patrzac w stronę okna, na krople deszczu spływające po szkle. Po chwili jednak usłyszałem jej ziewniecie i nie powstrzymałem uśmiechu. Była otwarta, naprawde uwielbiałem tę cechę, zwłaszcza w kobietach.
-Nic się nie stało, nie będę przeszkadzał, idź już spać..-odparłem i wstałem, kierując się do wyjścia.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Kim opadła ciężko na łóżko, ale mimo zmęczenia postanowiła się jeszcze odświeżyć. Ostatnio wykąpała się w bardzo płytkim jeziorku, ponieważ nie lubi pływać. Zmusiła się do wstania i weszła do łazienki. Nie rozglądała się za bardzo. Wyciągnęła z białej, wiszącej szafki ręcznik i napuściła letniej wody. Kim nie potrzebuje zbyt gorącej, bo jej ciało samo ogrzeje wodę. W tym czasie zaczęła ściągać z siebie ubrania. weszła do wody i usłyszała ciche syczenie i woda zaczęła parować.
- Pięknie.- powiedziała cicho.- W takim tempie nic z tej wody nie zostanie.- całe pomieszczenie zaczęło wypełniać się białą parą. Odkręciła wodę i zaczęła kąpać się pod bieżącą.
Po chwili wyszła z wanny...
Offline
Gerard Stanford
Pomimo wszystko, wróciłem do pokoju. Może czegoś chciała, a wstydziła się zapytać? Tak też bywa. Przysiadłem w fotelu na którym siedziałem wcześniej, ale nie na długo. Spod drzwi łazienki zaczęło buchać gorąco. Bierze kąpiel.. Uśmiechnąłem sie sceptycznie. Wstałem i podszedłem do toalety. Nie wiem, co mnie napadło, ale chyba intuicja.. Otworzyłem i moim oczom ukazał się widok nagiej dziewczyny. Ale nie sam aspekt,że była naga przykuł moją uwagę. Miała na ciele więcej takich znaków. Zacząłem się im przyglądać z dosyć nieuprzejmym zainteresowaniem. A propo uprzejmości, chyba o niej zapomniałem, wslizgując się tutaj.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Kim stanęła sparaliżowana. Ged nie zwracał na nią uwagi. Nie wiedziała co powiedzieć. Była cała zarumieniona. Jej ciało zaczęło szybko nabierać wyższej temperatury, przez co jej tatuaże zaczęły wyglądać jakby płonęły (ale tak naprawdę to było złudzenie).
- Proszę...- zaczęła.- Mógłbyś wyjść?- zapytała skrępowana. Nie podobało jej się to.
Offline
Gerard Stanford
-Daj mi chwilkę, dobrze?-poprosiłem, zbliżając się odrobinkę i przyglądając się tatuażom coraz wnikliwiej. Płonęły, a przynajmniej tak się mogło wydawać. Dotknąłem palcem jednego z płomyków na jej ramieniu. Był gorący, to fakt, ale nie na tyle, by móc odskoczyć i krzyknąć z bólu. Czyżby złudzenie.
-Fascynujące..-wyszeptałem.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Kim się wściekła.
- Zostaw mnie!- krzyknęła i chwyciła ręcznik. Owinęła się nim.- Wiesz co?- zapytała.- Ubiorę się i pójdę poszukać Set'a.
W rzeczywistości bała się wyjść na dwór, ponieważ mocno padało. Nie lubi przebywać na deszczu, ale lubi na niego patrzeć.Chwyciła swoje rzeczy i spojrzała na Gerarda.
- Posłuchaj. Ja jestem człowiekiem, a nie eksponatem muzealnym.- wyszeptała smutno. Polubiła go, a on okazał się kolejną osobą, która zachwyca się jej wyglądem.- Stajesz się przeze mnie taki jak inni. Lepiej będzie jak sobie pójdę.- po jej policzku zaczęła spływać łza, która wyparowała w połowie.
Offline
Gerard Stanford
Spojrzałem na nią zdziwiony, lecz widząc łzę na jej policzku poczułem wyrzuty sumienia.
-Wybacz mi moją ciekawość..-wyszeptałem i odwróciłem wzrok. Ale nie mogłem jej zatrzymać.. I tak by nie została. Ale fakt,że wilka nadal nie było... To podejrzane. Odwróciłem się i zacisnąłem dłonie w pięści.
-Przepraszam.. Nie odchodź..-poprosiłem ze skruchą w głosie.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Spojrzała na niego smutno. Chciała zostać, ale chciała też, aby on udowodnił, że ma zostać.
- Daj 3 powody dla, których mam zostać?- zapytała.
'Nawet nie wiesz jak bardzo chcę z tobą zostać. Ja chcę przyjaciela'- powiedziała w myślach.
Offline
Gerard Stanford
Słysząc jej pytanie, zdziwiłem się. 3 powody... Potrzebowałem chwilki namysłu, lecz gdy ta się wypełniła, odwróciłem się w jej stronę.
-Potrzebuję przyjaciela, potrzebuję ciebie, to pierwszy powód. Będę się martwić i najprawdopodobniej wyślę kogoś za tobą, gdy odejdziesz, to drugi.. I... I jest jeszcze coś... Chciałbym, żebyś nauczyła mnie żyć.-odparłem na jednym wdechu z poważną minę. Jestem pewny,że słowa brzmiały dziecinnie, ale były one wprost z serca.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
- Potrzebujesz mnie...?- zapytała lekko zdziwiona.- Żyć...?- podeszła do niego z lekkim uśmiechem.
- Też cię potrzebuję.- wyszeptała. Nie przejmowała się już tym, że ma na sobie ręcznik. Puściła go, a nowego przyjaciela przytuliła.
Offline
Gerard Stanford
Drgnąłem nieznacznie, gdy dziewczyna mnie przytuliła. Zdziwiła mnie tym nagłym gestem... Pomimo to, także ją przytuliłem.
-Jeszcze raz, przepraszam za tamto.-wyszeptałem łamliwym głosem. Byłem szcześliwy jak dziecko.. Dawno nie czułem tego dziwnego uczucia...
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline