- Już nie musisz mnie przepraszać.- wyszeptała i odsunęła się od niego. Chwyciła szybko swoją koszulę sięgającą jej do połowy ud.- Wybacz, ale chciałabym się już położyć spać. Jestem zmęczona całym tym zajściem.- powiedziała lekko smutna. Martwiła się o Set'a. Żałowała, że nie powstrzymała go przed pójściem na polowanie.
'Jeśli mu się coś stało? To będzie moja wina.'- obwiniała siebie w myślach.
- Rano się zobaczymy.- uśmiechnęła się do niego. Zauważyła, że często się przy nim uśmiecha.
Offline
Gerard Stanford
-Do-dobrze.-odparłem i odwróciłem szybko wzrok. Dopiero teraz mój mózg zarejestrował fakt,że ona jest naga. Twarz mi poczerwieniała, więc odwróciłem się do drzwi. Nagle sobie przypomniałem o wilku.. Nadal go nie było. Zerknąłem na dziewczynę przez ramię.
-To może ja wyślę za twoim wilkiem kilku moich ludzi..-zaproponowałem niepewnie.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Kim spojrzała na niego.
- Lepiej nie.- powiedziała szybko.- Jeśli do dziewiątej rano się nie zjawi, sama po niego pójdę.- mówiła, w duchu się uśmiechała z czerwieni na twarzy chłopaka, ale tego nie pokazała.- Set potrafi o siebie zadbać, tak samo jak ja.- zakończyła.
W rzeczywistości nie chciała narażać innych ludzi na niebezpieczeństwo spotkania wampira. Wiedziała, że jeśli tamten mężczyzna z nimi współpracował to mógł mieć nie wielką ilość wampirów do swojej dyspozycji.
- Tak będzie bezpieczniej.- teraz delikatnie się uśmiechnęła.- Tego nauczyło mnie życie.- spojrzała na niego.- Musisz być ostrożny jeśli chcesz nauczyć się żyć...
Offline
Gerard Stanford
Pokiwałem głową.
-No dobrze... Dobranoc.-odparłem i uśmiechnąłem się delikatnie. Wyszedłem z pokoju i wszedłem do siebie do sypialni. Położyłem się na łóżku i odetchnąłem. Jutro stąd ucieknę... I to jeszcze z przyjacielem.. Ale nadal mnie martwi sprawa wilka. Nie wraca, a ile może trwać takie polowanie?
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Uśmiechnęła się delikatnie. Weszła do łóżka i przykryła się kołdrą. Zamknęła oczy. Była szczęśliwa. W końcu może zaufać jednemu człowiekowi, który na pewno nie zrobi z niej eksponatu muzealnego.
Jeszcze jest kwestia wampirów. Jutro mu powie o nich i wszystko będzie w porządku.
Nagle pokój rozświetlił się niebiesko białym światłe i Kim usłyszała głośny huk. Błyskawica. Blondynka krzyknęła głośno i schowała się przerażona pod kołdrą.
Set
Set obudził się w pomieszczeniu bez światła. Słyszał tylko stłumione odgłosy burzy i deszczu.
- Gdzie ja jestem...?- wychrypiał. Drzwi na przeciw niego otworzyły się i do środka weszły dwie osoby. Wampir i człowiek (poznał po zapachu).
- Witam.- powiedział Aaron (mężczyzna z blizną). Światła zostały zapalone.- Powiesz nam, gdzie rośnie trucizna?
- Nie, nic wam nie powiem.- Aaron zaśmiał się głośno.
- Dobrze, nie mów.- wyszedł.
Offline
Gerard Stanford
Już miałem zasypiać, gdy nagle usłyszałem trzask pioruna, a po chwili przeraźliwy krzyk. Sam o mało nie zacząłem się drzeć, ale powstrzymałem się. To Kim... Eh, moja wyobraźnia... Trzeba ja umieć trzymać na wodzy. Wstałem i pobiegłem do pokoju dziewczyny, przytrzymując się przy drzwiach i pukając. Wcześniejsza sytuacja nauczyła mnie powstrzymywania się w niektórych momentach. Wszedłem do środka i podszedłem do Kim z pobłażliwym uśmiechem. Usiadłem obok niej na łóżku i położyłem dłoń na jej policzku.
-Spokojnie, nic się nie dzieje..-wyszeptałem,b y nie zakłócać ciszy nocnej.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Zamrugała powiekami i spojrzała na Ged'a. Znowu usłyszała huk i cicho pisnęła.
- Zostaniesz tu ze mną?- zapytała nieśmiało.- Nie chcę zostać sama.- wyszeptała patrząc na niego.
Offline
Gerard Stanford
Kiwnąłem głową na jej pytanie i pogłaskałem ją dla uspokojenia.
-Mogę zostać..-odparłem szeptem i spojrzałem w stronę okna, gdzie niebo przecięła kolejna błyskawica.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
- Dziękuję.- uśmiechnęła się delikatnie.
Nagle pokój rozświetlił się biało niebieskim światłem. Świecił sie tak przez jakiś czas, a dźwięk trwał przez chwilę. Kim się przeraziła nie na żarty. Pociągnęła Ged'a i mocno się do niego przytuliła.
Offline
Gerard Stanford
Uśmiechnąłem się delikatnie na jej słowa, gdy nagle pokój znów rozjaśnił się błyskiem i trzaskiem pioruna. Z fascynacją spojrzałem w okno. Nie trwało to jednak długo, bo zaraz zostałem niechybnie ściśnięty przez dziewczynę. Rozbawiło mnie to trochę, ale nie okazałem tego. Objąłem Kim także.
-Spokojnie, kochana, nic się nie dzieje.-wyszeptałem. Odgłosy za oknem były wprost przerażające, ale i przy tym takie.. piękne?
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Kim poczuła się tak bezpiecznie, ale lekko się zarumieniła. Nigdy nie była tak blisko mężczyzny.
- Dziękuję.- wyszeptała i zamknęła oczy. Oparła czoło o jego klatę i zasnęła.
Przepraszam za błędy. Pisze z komurki, bo net w domu nie działa.
Offline
Gerard Stanford
-Nie musisz mi dziękować-odparłem, a widząc rumieniec na jej twarzy szybko odwróciłem wzrok. Pamiętaj, Gerard, że masz narzeczoną... Gdyby ona wiedziała o Kim.. A się dowie, znając moją służbę... Za oknem znowu błysnęło, ale deszcz zaczynał zmieniać się w mżawkę.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Kim obudziła się następnego dnia. Była naprawdę wypoczęta. Nie zwróciła uwagi na to, czy Gerard nadal jest obok niej tylko od razu ruszyła do łazienki się ubrać.
Była szczęśliwa. W końcu nie jest osamotniona wśród ludzi tak jak przedtem.
Offline
Gerard Stanford
Obudziłem sie dokładnie w tym momencie, gdy dziewczyna wchodziła do toalety. A przynajmniej tak mi się wydawało. Podniosłem się do siadu i przeciągnąłem. Była piękna pogoda, wprost idealna na polowanie.. Chwileczkę... Wilka dalej nie ma? Może służba znalazła mu oddzielne posłanie?
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Ubrała się i wyszła z łazienki. Spojrzała na łózko, siedział tam chłopak.
- Cześć.- powiedziała. Trochę się zmartwiła nieobecnością Set'a.- Może wiesz, czy Set wrócił?- zapytała.
Offline