Ekaterina
Siedziałam tak sobie, oglądając całą karczmę, gdy nagle jakiś dwóch pijaków postanowiło urządzić bójkę.
-Oj...-syknęłam, unikając ataku krzesłem, dzięki kryjówce pod stołem. Jedyne, co mnie teraz dziwiło, to fakt,że w takich momentach Disgor potrafi sobie spać, albo bawić się z kobietami. Minęło pół godziny, a bójka nadal trwała. Westchnęłam ciężko, po czym wrzasnęłam ile sił w płucach. Wszyscy uczestnicy walki upadli, jak martwi.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
Krzyk mnie obudził. Pobiegłem na dół i rozdzieliłem walczących toporem,a wtedy to zobaczyłem.To było przerażające.
Offline
Ekaterina
Zaśmiałam się nerwowo, widząc półmartwych a niektórych nawet martwych ludzi.
-Ups...-mruknęłam, starając się ominąć wzrokiem Disgora. Ale... to ich wina, aj tylko chciałam wyjść, Disgor kazał mi być grzeczną i znowu coś spaprałam. Pochyliłam się nad jednym z pijaków i pacnęłam go niechętnie w policzek. Ten jeszcze żył. Uciekać? Czy czekać na, tym razem na pewno ostrą, reprymendę?
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
Uderzyłem się w czoło,a drugą ręką pokazałem schody do pokojów.
-Nic nie mów tylko ubieraj się. Jak tak dalej pójdzie, to nie zdążysz.
Offline
Ekaterina
-Ale...-zaczęłam zdziwiona, ale wolałam nie dokańczać. Wolę być grzeczna przez jakieś... 2 godziny, potem na pewno mu przejdzie. Poszłam na górę, złapałam moją szatę wierzchnią po czym zeszłam na dół, zarzucając po drodzę kaptur na głowę.
-Nie jesteś zły?-zapytałam w końcu, jeszcze raz przejeżdżając wzrokiem po ciałach, które powoli zaczynały dźwigać się z podłogi.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
-Bardzo! Zabiłaś tylu ludzi! Myślisz, że kim jesteś?- Powiedziałem wściekły. Mówiąc to oplułem się, ale mój wyraz twarzy spowodował, że nie było jej do śmiechu.
Offline
Ekaterina
Zmarszczyłam brwi.
-Część z nich żyje, a poza tym...-nie dokończyłam. Gniew buzował we mnie tak mocno,że słowa nie przechodziły mi przez gardło. Jedyne co, to mogłam teraz po prostu krzyknąć.
-Poza... tym... Myślisz,że to łatwe?!-wypaliłam, a z moich zaciśniętych w pięści dłoni zaczęły sypać się iskry żywego ognia.
-Demon nie umie się kontrolować, robi wszystko bez przemyśleń, więc przyjąłeś na siebie odpowiedzialność wychowania po prostu dziecka!-ostatnio słowo to był po prostu rozsadzający głowę krzyk.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
Przeczyściłem małym, zdrowym palcem ucho i przyjąłem grymas:"Za głośno i tak mnie to nie obchodzi".
-A małego dziecka nie trzeba uczyć żyć? Tak, bo zginie!A, czy małe dziecko panuje nad sobą?Nie, ale nie zabija ludzi! Jak nad sobą nie zapanujesz to załatwię ci izolatkę ze złota. - Pogroziłem palcem.
-Nie jesteś pierwszym demonem jakiego spotykam, ale większość twoich "ziomków" zginęła. Znam łowcę demonów i nie pogardzi czymś takim.- I pochyliłem głowę, dzięki czemu patrzyłem jej prosto w oczy.
-Szczególnie, że jest nimfomanem, czy jak to się nazywa,a ty nie jesteś brzydka.- Powiedziałem, ze satysfakcją w głosie.-Wspomniałem, że jest gwałcicielem? A tacy przez jedną noc nie opamiętają się i są nekrofilami- Zagroziłem jej uśmiechając się i wyprostowałem się do normalnej pozycji, odchodząc. Uderzyło mnie, że mówiłem to jakbym ja nim był i dodałem przez ramię
-Nie, nie jestem nim.Inaczej straciłabyś dziewictwo.- Powiedziałem z głupim uśmieszkiem: "obraziłem cię, a ty nie masz co odpowiedzieć". Oczywiście patrzyłem przez ramię, więc powinna zauważyć moją twarz.
Offline
Ekaterina
Zatkało mnie. Rzadko kiedy rozmawiałam w taki sposób z człowiekiem. Zawsze traktowałam ich jak gorszych, a ten.... ten... Obraził mnie. Nie liczył się z konsekwencjami? Uśmiechnęłam się kpiąco, kładąc dłonie na biodrach.
-Nie naślesz na mnie zboka, a tym bardziej łowcę demonów. Zginiesz, jeżeli to zrobisz.-zagroziłam. Głos mi trochę drżał, pewnie ze zdenerwowania.
-A tak w ogóle... Demony tracą dziewictwo bardzo szybko i mógłbyś się od takiego wiele nauczyć-odparłam, odwracając się do niego tyłem, by ukryć samozadowolenie i triumfalny uśmiech na twarzy. Nie to,że nie lubiłam się chwalić, po prostu odwrót w tej chwili był najlepszym posunięciem.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
-Chyba Cię nauczyć. Teraz idziesz i pakujesz się. Jutro wyjazd. Jazda!.- Powiedziałem, energicznie machając ręką w stronę jej pokoju.
Offline
Ekaterina
Mruknęłam jakieś przeciągłe "ehe" i ruszyłem na górę, tym razem nie spiesząc się, jak to miałam w zwyczaju. Chciałam go wkurzyć. A z resztą, do jutra daleko! Nagle zatrzymałam się. Zerknęłam przez ramię na półprzytomnych już meżczyzn i westchnęłam.
-Nie powinniśmy stąd odejść... Przynajmniej ja?-zauważyłam, opierając się o balustradę i patrząc gdzieś przed siebie.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
-A niby dlaczego?- Zapytałem podnosząc brew.-Kto co nam zrobi? Zginie?- Odpowiedziałem na własne pytanie unosząc prawą brew.
Offline
Ekaterina
Zrobiłam minę, jakbym przed chwilą zjadła cytrynę. Wolałam nie odpowiadać. Ruszyłam na górę, a gdy doszła do pokoju, wygrzebałam spod tony ubrań jedną szatę wyjściową, zarzuciłam na siebie. Nie było sensu się pakować, weźmie się z 5 sukien i wystarczy. Usiadłam na parapecie okna, wpatrując się w księżyc i cierpliwie czekając aż ten zajdzie.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
Poszedłem spać. Nie było sensu cokolwiek robić. Ona i tak nie wyjdzie z pokoju....
Offline
Ekaterina
Z czasem nastał wyczekiwany poranek. Zarzuciłam na głowę kaptur i cichaczem przebiegłam ze swojego pokoju, do sypialni Disgora. Nawet nie zdązyłam zerknąć, czy ludzie, których wczoraj, ekhem "usunęłam" z tego świata, zostali zabrani.
-Śpisz?-zapytałam szeptem, stając w progu, ale drzwi za sobą zamykając. Gdyby teraz ktoś się tutaj władował... Mogłabym niepotrzebnie zabić kogoś jeszcze.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline