Nar
- Co kto woli. - Podniósł głowę i spojrzał na zwierze.
- Lisirius choć do pana. - Zawołał go, ten jednak tylko przekrzywił lekko głowę, patrząc na niego wielkimi oczami.
- No tak zapomniałem. Nic nie rozumiesz.
Offline
Miśka
Dziewczyna przydeptała gasnące ognisko po czym spojrzała w stronę wioski, z której poprzedniej nocy uciekła, a która byłą teraz pod nogami ich wzgórza niczym kropka na mapie przecięta niebieską linią.
- Spalmy tę wioskę, dobrze, Narihiriusie? Mam je dość - powiedziała w końcu beznamiętnym tonem mrużąc oczy.
Offline
Miśka
- Tak, chcę ją spalić - powiedziała nadal bezbarwnym tonem. Po chwili spojrzała przez ramię na ifryta i uśmiechnęła się do niego wesoło.
- A Ty co? Wyszedłeś z wprawy, czy co? Jakiś markotny jesteś, Naruś!
Offline
Miśka
- Cień, chodź. Ten ognisty debil znów zapomniał, że zaraz mu się smycz pojawi na szyi.
Konik przydreptał do swej pani, a ta zaraz schowała lampę do torby, torbę na ramię, liska na ręce, siebie na jednorożca i pojechała za ifrytem.
Offline
Nar
Ostrożnie, aczkolwiek szybko biegł w stronę zabudowań. Już z oddali zauważył ruch na placu w mieście.
- Po cichu.- Powtórzył i podbiegł do pierwszego budynku. Spojrzał przez okno. W środku nikogo nie było. Wybił okno i podpalił wnętrze, biegnąc do następnego budynku.
Offline
Miśka
Dziewczyna spokojnie podjechała do Qwetii, by Cień mógł sie napić, a by chłopak miał na tyle swobody, by mógł się ruszać po mieście. Zeskoczyła z konia i usiadła na brzegu, obok niej zaś lisek.
Offline
Nar
Przeskakując między domami, znalazł się między dwoma budynkami, a dalej widać było magazyn wioskowy. Tym razem podpalił słomiane dachy domów, między którymi stał, a w stronę magazynu posłał ognistą kule. Nikt nie mógł jej zauważyć.
- Tego już nie zauważą. - Stwierdził cicho pod nosem i zaczął biec spowrotem.
Offline