Ekaterina
Uśmiechnęłam się tajemniczo.
-On wie więcej niż może się wydawać...-odparłam krótko, po czym weszłam do środka, od razu rzucając nóż w stronę Vladimira. Złapał go bez słowa, obejrzał i ułożył delikatnie na stole.
-Połowa długu.-mruknął cicho, prawie niesłyszalnie, lustrując wzrokiem raz mnie, a raz Disgora. Uśmiechnęłam się lekko, odrzucając włosy do tyłu. Po uczynieniu tego gestu w dłoni "magicznym" sposobem znalazła się mała sakiewka.
-Tu masz jeszcze trochę drobiazgów...-poinformowałam, odrzucając mu woreczek, który także z łatwością złapał. Przeniosłam wzrok na Disgora.
-Masz jeszcze do niego jakieś pytania czy idziemy załatwiać teraz twoje sprawy?-zapytałam, splatając dłonie na piersi i czekając na odpowiedź.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
-Niech powie co wie... albo ty. Jak wolisz.-Powiedziałem opierając się o ścianę z założonymi rękoma.
Offline
Ekaterina
Uniosłam jedną brew do góry i skinęłam głową na Vladimira, który wysunął się z cienia i obrzucił mnie i Disgora dziwnym spojrzeniem, który ciężko było zdefiniować.
-Ludzie od skrzynki są teraz całkiem niedaleko. Więcej powiem za drobną opłatą.-mruknął i wyciągnął swoją zniewieściałą ręke po pieniądze. Wzruszyłam ramionami i odwróciłam się na pięcie, pokazując,że ja płacić nie mam zamiaru. Z resztą, wisi mi to, Disgor chce się doedukować, nie ja!
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
Przekazałem pieniądze. Wysłuchałem wszystkiego, a po tym zwróciłem się do Dabełka
-Idziemy teraz, czy jutro. Twoja wola.- Powiedziałem uśmiechając się jak bandzior. Żałowałem, że nie mam plomb, czy czegoś takiego. Złote zęby... Kiedyś będę musiał poprosić o takie. Ciesze się jednak, że mój uśmiech był wystarczająco bestialski... mam taką nadzieję!
Offline
Ekaterina
Rany... a ja myślałam,że mój uśmiech potrafi sprawić,że gną się kolana, ale dobra...
-Dzisiaj. Chcę odrobiny adrenaliny.-odparłam, po czym machnęłam w stronę Vladimira i wyszłam. Potem staruszka zabiję, niech sobie żyje, gnojek jeden.
-Prowadź.-mruknęłam uprzejmie wskazując na wyjście z kamienicy. Sama nie słuchałam, więc to jego problem, by znaleźć miejsce gdzie znajduje się ten idiota do skrzyni.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
Wyszliśmy z zaułka i ruszyłem w stronę miejsca pobytu. Trafiliśmy do baraków i weszliśmy między ludzi.
-Hej demonku! Wyczuwasz skrzynkę, bo jesteście tego samego pochodzenia....- Powiedziałem tak głośno, że każdy musiał to słyszeć. Gnojki! Oddadzą skrzynkę ze strachu! Tak się tym podnieciłem, że aż wyszczerzyłem zęby w uśmiechu.
Offline
Ekaterina
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, lecz po chwili zamieniło się to w zażenowanie.
-Myślisz,że to tak...-nie dokończyłam, gdyż jeden z nich rzucił we mnie nożem, który wbił mi się w ramię. Westchnęłam ciężko, wyjmując sztuciec i zgniatając go na pół.
-Daj mi chwilkę.-poprosiłam słodkim głosem, po czym ruszyłam przed siebie szybkim krokiem, a ludzie rozstępowali się przede mną na odległość chyba z 10 metrów. Wyczuwałam skrzynkę tak mocno,że myślałam,że się zrzygam. Wyważyłam drzwi od jednej z karczm i skinęłam na Disgora.
-To tutaj...
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
Rzuciłem "kulkę recepturkę" jak ją nazywam. Kupuje czasem. Jakaś mieszanina ziół i czegoś takiego. Wiem tylko tyle, że te "zioła" mają po siedem liści i jak się palą, a ty wdychasz dym to widzisz dziwne rzeczy. Ja tak mam normalnie, ale zbyt duża ilość niszczy psychikę czegokolwiek. Wrzuciłem jedną z zapalonym lontem i poczekałem chwilę, zamykając uprzednio drzwi. Po chwili otworzyłem "wrota"(tak naprawdę to pięć zbitych desek na krzyż. Dosłownie!) jak damie na salonach
-Proszę wejść Pani- Powiedziałem nazbyt "lokajskim" głosem do Diabełka.
Offline
Ekaterina
Dygnęłam jak najprawdziwsza dama i weszłam do środka. W środku było tylko pięciu facetów, w tym właściciel skrzynki. Zbliżyłam się do niego i złapałam go za szyję, po czym uniosłam do góry, na kilkadziesiąt centymetrów.
-Przyszłam tutaj po swoją własność.-warknęłam, ale ten tylko wpatrywał się we mnie z przerażeniem. Westchnęłam ciężko i rzuciłam facetem przed siebie, tak,że uderzył w ścianę, a ta rozsypała się, ujawniając światłu dziennemu kolejny, ukryty pokój. Przeniosłam spojrzenie na Disgora i szlacheckim gestem wskazałam w stronę piedestału na którym stała skrzynka.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
-W czy wasz uniżony sługa może dotknąć skrzyni? Bez oddawania duszy i tym podobne.- Kontynuowałem tą "dostojną" rozmowę i pokłoniłem się.
Offline
Ekaterina
-Ależ oczywiście, mój oddany sługo.-odparłam, eleganckim ruchem dłoni wskazując na skrzynię. Ta zabawa bardzo mi się podobała, chociaż ryzyko było bardzo duże. Że skrzynia przejdzie w posiadanie Disgora...
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
Wszedłem i dotknąłem skrzynki. Była mała, jak szkatułka, niebieska z żółtymi wzorami przypominającymi ogień.
-Coś podobnego widziałem od handlarzy ze wschodu. Małe więc biorę.- I poszedłem dając znak, że idziemy. Koniec zabawy. Trzeba odebrać nagrodę. Ha! Przez takie zadania, zapominam o mojej roli i myślę, że jestem najemnikiem. W takiej sytuacji nikt, posiadający choć trochę rozumu, nie stanowi dla nas zagrożenia.
-Do karczmy!- Powiedziałem jak "Z flanki" wypowiedziane ustami generała podczas bitwy
Offline
Ekaterina
Obserwowała dokładnie każdy ruch Disgora, ale gdy ten dotknął skrzynki, nic się nie stało. Powinna go odrzucić, a on sam stracić przytomność, ale na jego szczęście, nic się nie wydarzyło.
-Tak jest, sir!-odkrzyknęłam, salutując, po czym pomachałam wesoło do facetów, którzy byli przy tym zjawisku i ruszyliśmy do karczmy. W tej chwili jedyne co się mogło stać, to na ziemię mogły wypełznąc inne demony, pragnąc odzyskania skrzyni.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
Gdy dotarliśmy do karczmy natychmiast poszedłem odebrać nagrodę. Po oddaniu skrzynki, wracając, cały czas dziwnie się czułem. Jakby zaraz wszystkie demony miały wyjść z podziemi i zniszczyć świat. To było poczucie sumienia. Cały czas nade mną krążyło...
Zostawiłem diabełka w karczmie. W karczmie, w której mogła pić za darmo na moje nazwisko. To co się stanie ze skrzynką jest niczym. Nie interesowałem się tym. Bałem się, że ona się upiła....
Offline
Ekaterina
Ahhh, zapach alkoholu w tej karczmie był taki silny... Westchnęłam i zamówiłam jedno piwo, potem następne, aż w końcu leżałam na stole, bawiąc się w utrzymywanie kufla nad ziemią za pomocą magii. A co najzabawniejsze, zdziwiony był tylko karczmarz. Zaśmiałam się wesoło, gdy nagle wyrwało się ze mnie lekkie czknięcie. Zaraz, zaraz... A gdzie Disgor? Stanęłam na stole i zaczęłam się rozglądać.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline