Nar
- Nie mam pojęcia, gdzie normalny... - Spojrzał wymownie na chłopka - a tym bardziej nienormalny człowiek trzyma sznur! - Zaczął się rozglądać po pokoju.
- W szafie? - Podbiegł do niej szybko i otworzył - Nie... - Spojrzał na Miśkę
- Trzymaj go tam. - Wybiegł z pokoju.
Offline
Miśka
- Nie zostawiaj mnie z nim! - krzyknęła za nim. Po tym szybko zlustrowała pokój wzrokiem. - Chodź tu i weź moją pończochę! Jest wytrzymalsza niż wygląda. Serio, kiedyś prawie uratowała mi życie. Nada się.
Offline
Nariś
Wyjrzał zza drzwi - Pończochę? - Zapytał głośno. - To ta długa skarpeta, którą nosisz? - Wrócił do pokoju biorąc do ręki ubranie i podchodząc do chłopaka.
- Im szybciej nam powiesz gdzie klucz, tym szybciej będzie lepiej dla Ciebie. - Związał mu ręce.
Offline
Miśka
Dziewczyna puściła chłopaka po czym rozmasowała nadgarstki.
- Silne z niego bydle - powiedziała i spojrzała na blondynka który kaszlnął dwa razy i również posłał jej mordercze spojrzenie. Bladowłosa zaś przeniosła wzrok na ifryta. - Właściwie po co chcesz wejść do tej piwnicy? Na naszym miejscu wynosiłabym się z stąd zabierając go ze sobą. Ej, zaraz... Ja jestem na NASZYM miejscu! Przecież on i tak ma niewiele.
Offline
Nar
- Skoro jest taki biedny, to skąd ma posrebrzany miecz? Wygrał w loterii? - Powiedział ironicznie, kopiąc chłopaka;
- Gdzie klucz? - Wykrzyczał mu prosto do ucha.
- Może w tej piwnicy też ma coś wartego uwagi.
Offline
Miśka
- Na przykład inne zgwałcone dziewczyny - rzuciła mrużąc oczy po czym rzuciła się ku ifrytowi. - Nie kop go! Pomimo tego, że chciał mnie zgwałcić i zabić to jest dość przystojny i może mi się jego mordka jeszcze przydać! Więc nie obijaj mi go zbytnio, dobrze?...
Uśmiechnęła się delikatnie. Chłopak jednak ciągle milczał patrząc w podłogę.
Offline
Nar
Podszedł i uderzył go pięścią w brzuch. Chłopak jęknął.
- Dobra, mordki nie uszkodzę. A w tej piwnicy może być broń, wartościowe przedmioty, albo pieniądze. Biorąc pod uwagę broń może być zabójcą, albo religijnym szaleńcem. - Spojrzał chłopakowi prosto w oczy.
- Gdzie jest klucz?
Offline
Miśka
- Od szyi w górę, od nadgarstków w dół i od pasa do ud proszę mi go nie uszkodzić - powiedziała białowłosa na wpół ironicznie uśmiechając się delikatnie. Po chwili jednak zmarszczyła brwi patrząc na blondyna z pogardą.
- chyba przesadziłeś Nar z tym podgrzaniem szyi. Jesteś ifrytem! Czemu nie możesz zrobić swojej ciuchu-ruchu super magii i rozwalić ten zamek?...
Offline
Nar
- Bo kluczem łatwiej. - Powiedział lekko zawstydzony.
- Mo dobra bierz go i idziemy. - Zaczął iść w stronę drzwi, a po chwili obejrzał się.
- A dobra idź ja go wezmę. - Przy okazji spojrzał jak wyglądała bez większości ubrań.
Offline
Miśka
Dziewczyna naciągnęła na siebie tunikę, spodnie po czym buty błyskawicznie je wiążąc. Przy krawędziach miały słodkie, fioletowe kokardki(♥). Po chwili wstała i podeszła do związanego blondyna.
- Dobra, bierz go. Może i silna jestem, ale takiego ciała nie uniosę. - Zaśmiała się po czym wzięła drugą pończochę i zawiązała chłopakowi usta wpychając ją między jego usta.
Offline
Nar
Podniósł go na ramie. - Ciężki. - Spojrzał na chłopaka.
- Nie możemy spalić go i wrzucić gdzieś? Albo zostawić. Po co Ci on? - Mimo wszystko zaczął z nim iść do drzwi.
- Dopiero co chciał Cie zabić.
Offline
Miśka
- Chce się z nim przespać - powiedziała beznamiętnie jakby mówiła o kanapce z dżemem truskawkowym albo o pogodzie. - W dupie mam, co chciał mi zrobić. Nikt nie wie, co szykuję mu po nocy. Chciałam się nad nim trochę poznęcać. Chciał prawdopodobnie skrzywdzić Cienia, zabrać lampę albo Lisi... Właśnie! Lampa! - powiedziała szybko po czym pobiegła po torbę. Po chwili znów była przy Naru niosąc na ramieniu torbę z lampą, a na ręce ciekawego wszystkiego dookoła liska.
Offline
Nar
Spojrzał na nią z zażenowaniem.Po czym chwycił mocno za szyje.
- Łatwiej byłoby spalić. Tylko balast i zżeracz zapasów. Ale jak uważasz.- Poprawił go sobie na plecach. Wyszli przed dom.
- Tam. - Wskazał na stajnie.
Offline
Miśka
- A Twój lis to co?! A po za tym nie miałam zamiaru go karmić. Wytrzyma jakieś trzy dni, a potem go zabijemy i wyrzucimy. A przez trzy dni sobie poużywam - powiedziała z uśmiechem głaszcząc liska i patrząc przed siebie idąc w stronę stajni.
- Przecież też mam jakieś potrzeby, co?
Offline
Nar
- Ale lisek mało je. - Powiedział uśmiechając się szeroko.
- Ale, żeby z jakimś głupim prowincjonalnym zabójcą? - Szturchnął go palce w głowę.
- Poczekaj to tego miasta portowego, którego nazwy nie pamiętam, i tam będziesz miał dużo bogatych szlachciców. - Weszli do szopy i podeszli do skrzynki.
- Tutaj. - Upuścił chłopaka, nie przejmując się jego twardym upadkiem.
Offline