Nar
Ifryt czuł jak ona się przemieszcza. Z rozmowy wywnioskował, że idą nad rzekę, jednak nie mógł być tego pewien. Niczego nie mógł być pewien. Bał się trochę,że w tym stanie, mogą jej przyjść na myśl, jakieś dziwne pomysły. Jeszcze każe mu pływać... Brrr... Chciałby jej jakoś pomóc. Ale póki co musi sobie sama poradzić.
Offline
Miśka
Dziewczyna usiadła na brzegu kładąc liska na ziemi i biorąc siłą Wodnika trochę wody. Po chwili przyłożyła ją do małej ranki na ciele zwierzątka. Ten nie ruszył się czując przyjemne zimno przy oparzeniu. Po chwili zamroziła wodę, by ta trzymała się przy ciele a sama ona zdjęła wysokie buty i zamoczyła nogi w wodzie opanowując jakoś swój płacz.
- Dlaczego ona... - szepnęła do siebie. Po chwili ściągnęła torbę z pleców i położyła ją obok siebie tak niedbale, że wyturlała się z niej lampa. - To przez Ciebie to wszystko... Cholerny kawałek złota.
Westchnęła ciężko patrząc w wodę. Policzki miała mokre od łez.
- Nar... powiedz mi... Czy Ty możesz kogoś wskrzesić?
Offline
Nar
- Mogę, ale uwierz mi nie próbuj o to prosić. Nawet jeśli by mi się udało, to ona nigdy nie będzie już taka sama. Jej ciało będzie gniło, a ona będzie czuła narastający i nieustanny ból, któego nijak nie będę mógł powstrzymać. Są rzeczy, których nie można zmienić. - Jego głos, cicho i spokojnie wydobył się z lampy.
- Poza tym musiał bym mieć jej ciało, a tego raczej nie znajdziecie. - Dodał po chwili.
Offline
Miśka
Wodniczka krzyknęła krótko biorąc trochę wody z rzeki, zamrażając ją i takim 'kamieniem' cisnęła w wodę.
- NIENAWIDZĘ OGNIA! - wrzasnęła znów zalewając się łzami. - Nienawidzę! Tylko niszczy! - dodała również krzykiem chowając twarz w dłoniach.
Offline
Nar
- Ogień jest zdradliwym żywiołem. - Tuż przed nią, na ziemi pojawiła się małą kulka ognia wyglądająca jak ognisko.
- Daje ciepło, broni przed zwierzętami, pozwala podgrzać jedzenie. Jednak niepilnowany... - Kulka natychmiastowo zwiekszyąłą swoją objętość i zalewając Arie, jednak nie sprawiając jej żadnej krzywdy a nawet nie zwiększając temperatury otoczenia.
- Dlatego trzeba z nim uważać. Ma złe, ale i dobre strony.
Offline
Miśka
- Zgaś to - powiedziała szorstko, gdy spostrzegła, że Lisirius wskoczył jej na kolana i wtulił się ze strachu przed płomieniami. - Twoje zwierzątko sie boi. Myślę, że już nie będzie miał odwagi patrzeć na Ciebie. Ogień go przeraża... - dodała spokojnie głaszcząc rudego lisa.
Offline
Nar
- Trudno. Podpalenie to nie była moja wina. Nie jestem panem ognia całego świata, a tylko akolitą mogącym się nim posługiwać. Nie mogłem nic zrobić w temacie Twojego klubu. - Stwierdził spokojnie.
- A ten płomień nikogo nie oparzy. - Ognisko, jednak znikło.
Offline
Miśka
- Tak czy inaczej Twój lisek się potwornie boi - skwitowała krótko drapiąc liska za uchem. - Ciii, malutki... Nie ma się czego bać. On już Cię nie skrzywdzi. Żaden ogień już Cię nie skrzywdzi... Zły pan nie będzie miał już mocy. Pozbawię go ich - mówiła zimno jakby nagle cały smutek w niej się zamroził. Zwierzątku wyraźnie podobały się zimne dłonie dziewczyny. Pewnie lis długo przebywał w palącym się pokoju. Białowłosa spojrzała na lampę.
- Nar, wyjdź do mnie. Nie używaj żadnych mocy. Po prostu wyjdź i stań przy mnie.
Offline
Nar
Wyszedł, stając przy niej, z założonym rękami na piersi.
- Przestań w końcu zrzucać na mnie zło całego świata. Ja go nie powoduje. Zrozum to. - Podszedł do niej, klękając tak aby jego oczy znalazły się na wysokości jej głowy.
- Ja wykonuje tylko rozkazy. Nie liczy się to co siedzi we mnie. Niezależnie jak bardzo chciałbym cokolwiek zniszczyć, to i tak od Ciebie zależy czy to zrobię. Nie zrzucaj więc na mnie winy za to, czego sam nie mógłbym zrobić. - Stwierdził ze spokojem w głosie.
Offline
Miśka
Dziewczyna zmrużyła oczy spoglądając mu w jego, jednak nie patrzyła na niego ze złością, raczej ze spokojem i chłodem, a może nawet ze współczuciem.
- Staram sie to zrozumieć, ale jakoś nie mogę sobie wybić z głowy tego, że wszystko niszczysz. Tak często pytasz mnie przecież, czy możesz coś spalić... - powiedziała po czym westchnęła. - Ze śmiercią Pyśki straciłam wszystko... Nie mam dla kogo żyć. Kochałam ją... - dodała po chwili ze spokojem jednak po jej policzkach płynęły łzy. Spojrzała w niebo. - Nie mam teraz po co żyć. Czuję się strasznie samotna...
Offline
Nar
- Może i chce, ale to nie znaczy, ze to zrobię. - Od niezwykle niewygodnej pozycji bolały go kolana, jednak uznał, że nie powinien teraz zmieniać pozycji.
- A więc żyj dla samego życia. - Starał spojrzeć się w jej oczy.
- W każdym razie, nie wiem czy masz po co tu zostawać
Offline
Miśka
- Nie robisz tego, bo Ci nie pozwalam - skwitowała krótko po czym spojrzała na niego. - Nie ma sensu żyć dla samego życia. Ale masz rację, nie mam tu po co zostawać. Nie mam tu nic do roboty. Załatwię te dwa życzenia po czym pozbędę sie Ciebie. Tylko... czego ja chcę straciwszy jedyną, którą kochałam?...
Offline
Nar
Nie wytrzymał.
- Chcę Ci pomóc, a jedyne co Ty masz dla mnie to zabranie mi tego co jest moim życiem. Skoro tak bardzo boli Cię, że straciłaś wszystko, to czemu chcesz odebrać to innym? - Wstał i wykrzyczał.
- Nie tylko Twoje szczęście się liczy.
Offline
Miśka
- Tak sie składa, że w tej sytuacji tylko moje - rzekła najzimniej jak tylko potrafiła marszcząc brwi. - Bo powiedz mi... Gdybym dała Ci wolność to co być zrobił?... Co będziesz robił jak zabiorę od Ciebie lampę?
Offline
Nar
- Paniusia straciła przyjaciółkę i klub, więc może się fochać i uważać za najważniejszą.. Weź się za siebie! Nawet jak wyżyjesz się na mnie to Ci nie pomoże a jedynie jeszcze bardziej pogłębi Twój smutek. - Odwrócił się, patrząc w horyzont.
- Niedługo później zginę. Albo walcząc, albo popełnię samobójstwo. Możesz zabrać mi moce, ale nie zmienisz mojej natury. - Odpowiedział cicho.
Offline