Nar
Czuł ogień. Czuł jego żar. Czuł jego wezwanie i żądze krwi, którą mu dawał. Gdyby tylko mógł wyjść. Aria myśli, że da sobie z tym rade. Może i ugasi ogień, jednak klub jest już zniszczony. Nawet jak go zgasi to całe wnętrze jest spalone i nie nadaje się do użytku, ale skoro chce, to niech się męczy i z tym walczy. On poczeka. Popatrzy sobie na jej męki z jego żywiołem.
Offline
Miśka
- Mały płomyczek, mały płomyczek... - powtarzała sobie po cichu jadąc na oklep jednorożcem. Gdy tylko zbliżyła się do rzeki puściła grzywę zwierzęcia zabierając z koryta potężną ilość wody. Kosztowało ją to dużo wysiłku, gdyż fala, którą starała się przetransportować była niesamowicie ciężka, większa kilkakrotnie niż ona sama z Cieniem wzięta. Po chwili zbliżyła się do klubu, a koń zarył kopytami o ziemię starając się zatrzymać. Klub zgasł w jednej chwili, gdy dziewczyna chlusnęła falą w ogień. Tylko gdzieniegdzie jeszcze dymił i nie zgasł. Wodniczka cmoknęła cicho po czym znów podjechała do rzeki tym razem, biorąc mniejszą ilość wody i ugasiła niedopalony budynek. Zmęczona spadła z konia o mało nie zemdlawszy.
Offline
Nar
Szybka jest. - Musiał cicho przyznać w myślach. Tak czy siak, klub był spalony, a teraz do tego mokry. Raczej niewiele się stamtąd dało uratować. Ucieszony jej niewszczęciem siedział cicho w lampie. Teraz chciałby tylko jeszcze sam coś zniszczyć. Jednak mógł z tym trochę poczekać. Niech ona się smuci. Niech cierpi za swoje błędy.
Offline
Miśka
Dziewczyna usiadła na ziemi biorąc ją spaloną w swoją garść.
- Byłaś niesamowita - powiedziała kobieta przykrywając Arię swoim płaszczem. Koło nich zebrało się kilka dziewcząt - przyjaciółek z pracy Michaeli - oraz mąż jej pracodawczyni. Jedna z tancerek podeszła do Arii i przyklękła przy niej niosąc na rękach nieprzytomnego dwunastoletniego chłopca. Ten zaś trzymał w objęciach małego liska, który zdawał się żyć, a nawet być w dobrym stanie.
- Aria... - zaczęła brunetka kładąc na kolanach białowłosej Hefrena, który uśmiechał się blado. - Uratował Twojego lisa.
Wodniczka zmarszczyła brwi.
- Nie powinien się tak narażać dla tego głupiego zwierzęcia - rzuciła zimno i pocałowała bruneta w czoło. Zaraz po czym gwałtem spojrzała na dziewczynę przerażona, a w oczach miała łzy. - Gdzie jest Pathycja?!
Brązowowłosa spuściła głowę i pokręciła nią powoli.
- Przykro mi...
Aria zamilkła na chwilę po czym przytuliła chłopca i zaczęła obficie płakać.
Offline
Nar
Usłyszał jej płacz. Coś w nim przeskoczyło. Nigdy jego właściciel nie płakał. Poza tym, mimo iż na niego wrzeszczała, groziła mu i go wkurzała, jakaś część jego polubiła ją. Chciał coś powiedzieć lub wyjść, by jej pomóc, ale lampa nie pozwoliła mu. Siedział więc cicho słuchając jej spływających łez. Był w pewnym sensie rozdarty. Jedna część jego cieszyła się z jej nieszczęścia, a druga chciała by ją wesprzeć. Niezależnie co by wygrało, musiał siedzieć w martwym i nieczułym przedmiocie.
Offline
Miśka
Dziewczyna tuliła do siebie chłopca dopóki ten nie poruszył się i nie spojrzał na nią.
- P-pani... Arioo... - szepnął.
- Cii... Nic.. n-nie mów... - powiedziała dziewczyna odgarniając mu brudną grzywkę z czoła. - Dziękuję Ci - dodała i poczuła czyjąś rękę na swoim ramieniu.
- Ja go wezmę - szepnęła przybrana matka Hefrena zabierając chłopca od Arii. Ta wstała trzymając teraz na rękach tylko liska. - Musimy przeszukać budynek. Cokolwiek sie zachowało, cokolwiek jest jeszcze do użytku lub... Ktokolwiek jeszcze tak żyje... Musimy to ochronić. Bądźcie silne moje dziewczęta.
Wszystkie zgromadzone skinęły głowami po czym ruszyły w stronę szkieletu klubu. Białowłosa wiedziała, że znajdą tak dużo, na przykład sejfy z pieniędzmi, których ogień nie mógł pożreć lub biżuterię. Klub jednak spłonął doszczętnie... Wiedziała, że musiała im pomóc, więc ruszyła chwiejnym krokiem w stronę budynku, ale zatrzymała ją kobieta.
- Wiem, jak jest Ci teraz ciężko... Poradzimy sobie. Musisz odpocząć. I tak już dużo zrobiłaś - powiedziała z uśmiechem po czym ruszyła za tancerkami. Białowłosa skinęła głową i odeszła w stronę rzeki razem z lisem, torbą z lampą oraz Cieniem.
Offline