Ekaterina
Westchnęłam ciężko, czując lekkie ukłucie w głowie."Kłamie." stwierdziłam, ale nie okazywałam tego. Wolałam go dopaść w ostatnim momencie, to urocze, gdy ludzie są zakłopotani.
-Z tego co wiem, takie rzeczy trzymają w czyśćcu, ale zwykły śmiertelnik nie wróci już stamtąd, gdy wjedzie do środka-odparłam, splatając ręce na piersi."Czyli wychodzi na to,że będę miała wędrówkę do czyśćca, chyba,że kat zaryzykuje" kolejna myśl przyszła mi do głowy, pod której impulsem, uśmiechnęłam się złośliwie.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
Ona też jest prorokiem? Chyba podobnie ją potraktuje! To coś miało być w okolicy!-Szukam, rzeczy bardziej przyziemnych... chyba, że ktoś ukradł tą skrzynkę!- Powiedziałem. Po prorokach zabiję siebie! Niewyparzony język!- Możesz się dowiedzieć, jest tam? Ktoś mi powiedział, że w okolicy mogę znaleźć coś takiego.
Ostatnio edytowany przez NackosVelProrok (2012-09-20 20:33:39)
Offline
Ekaterina
W jednej chwili znów poczułam,że mój Kot materializuje się na moim ramieniu, po czy mruknął mi coś na ucho, a ja uśmiechnęłam się szerzej.
-Skrzynka została sprzedana, za duszę pewnego idioty, to jest człowieka. Znajduje się teraz w Rotanii, w stolicy.-odparłam, gładząc Kota po jego o wiele większej od mojej, głowie.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
-A możesz mi pomóc? Nie wiem w jakim kierunku mam się udać, ani jak to wygląda....- Zapytałem z nadzieją.
Offline
Ekaterina
Uśmiechnęłam się pobłażliwie.
-Normalnie pewnie bym nie pomogła... Ale muszę nauczyć się od ludzi życia na ziemi. Zgoda.-odparłam, gdy Kot nagle zeskoczył z mojego ramienia i zmienił się w ogromnego kocura. Już miałam usiąść i ruszyć, gdy przypomniałam sobie o mężczyźnie.
-Masz jakiś środek transportu?-zapytałam, przechylając głowę w bok. Jakby co Kot miał duży grzbiet i spokojnie by nas pomieścił.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Dosgor
Walnąłem się dłonią w czoło, a drugą ręką pokazałem na szczątki "latawca". Musiało to być komiczne.
-Jakie jest najbliższe miasto? Tam powinnyśmy znaleźć pomoc i transport.- Powiedziałem. Pewne jest tam jakiś mały oddział Tangów.
Offline
Ekaterina
O mało nie wybuchnęłam śmiechem, widząc jak mężczyzna uderza się dłonią w czoło, ale opanowałam się.
-Mitwoh, chyba,że chcesz ryzykować utratą głowy i pojechać do Kalii.-odparłam, kładąc łokcie na grzbiet Kocura i podpierając ramionami głowę. Osobiście wolałabym ryzyko i Kalię, ale w końcu mam teraz na barku jeszcze człowieka, który ma jako tako swoje zdanie.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
-Kaliia jest bliżej? Ja się nie boję.- Oświadczyłem spokojnie. Ten topór na ręce był zamontowany, żebym poradził sobie z licznym wrogiem, a Tangi powinny pomóc. Poza tym w stolicy powinny być silniejsze siły moich pracodawców. I tak za małe...
Offline
Ekaterina
Uśmiechnęłam się pobłażliwie, nie zdradzając,że topór jest moim zdaniem raczej zbędny. Tym bardziej,że wolałam nie wzniecać bójki, nie w stolicy. Wskoczyłam zwinnie na Kota, spoglądając kątem oka na mężczyznę.
-Siadaj.-ponagliłam. W sumie, to nie jestem pewna, dlaczego mi się tak spieszyło. Z jednej strony, wolałam nie pakować się w sprawy piekło vs. niebo, a z drugiej, to właśnie do nich ciągnęło mnie najbardziej. Eh, taki fart.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
-To jedziemy!- Powiedziałem wsiadając na biedne zwierzę.
Offline