Nariś podróżuś
Dwa dni w podróży minęły niezwykle szybko. Ifryt czasem kłócił się z dziewczyna, czasem śmiał, ale zaczęli coraz lepiej się dogadywać. Przez ten czas nie wydarzyło się nic wyjątkowego. Żadnych walk, żadnej 'intuicji' Nara. Sam spokój. Wieczorem drugiego dnia ujrzeli miasto w oddali.
- To chyba tutaj. - Stwierdził Nar wyciągając przed siebie rękę i wskazując nią na miasto.
- Duże. - Powiedział próbując ogarnąć je całe wzrokiem.
Offline
Miśka
- Witam Cię, Nar, w mieście Ova znanego ze swego wielkiego portu! - powiedziała Misia uśmiechając się na widok budynków. - I tak sobie myślę, że lepiej będzie ukraść statek, ale... Skąd wytrzasnąć załogę?...
Ruszyła Cienia, który zaczął jechać stępem.
Offline
M
- Tak będzie dobrze. Ale najpierw włam się do jakiegoś domu i załatw sobie ubranie. Postaraj się, by było na tyle zakrywające wszystko, żeby nikt nie zobaczył, że jesteś czerwony. Ja pójdę kupić nam trochę jedzenia.
Na słowo 'jedzenie' lisek wystawił łepek z torby.
Offline
Miska
- Myślę, że załapiemy się na jakiś handlowy. Z łatwością zdołam przekonać kapitana, by zabrał mnie przy okazji. A jeśli się nie zgodzi to schowam się między skrzyniami w magazynie. Wiesz... Sucho, ciepło i jedzenie. A dopiero na morzu przejmiemy dowodzenie. Znaczy ja przejmę. Przy Twojej pomocy. Co o tym myślisz?... Będą bezbronni...
Offline
Miśka
- Nie są chyba na tyle głupi, Nar. Jeśli zabijemy ich kapitana nie spiszą swojego statku i wszystkiego, co na nim jest na straty. Będą chcieli bezpiecznie dopłynąć do portu. Jeśli obiecamy im to nie będą mieli wyboru jak nam uwierzyć.
Usmiechnęła sie szeroko.
Offline
M
- W jakiejś karczmie śmierdzącej rybą?... Albo wejdźmy komuś do domu, powybijajmy wszystkich i tam przenocujmy.
Na chwileczkę zamilkła przemyślawszy swoje słowa.
- Nar, przez Ciebie robię się absurdalna... - powiedziała po chwili poważnie.
Offline