Misia
Dziewczyna wyszła z klubu i zaraz ruszyła w stronę miasta. Nie było jeszcze bardzo zaludnione, gdyż słońce dopiero co wstało. Handlarze rozstawiali stragany, a po ulicach jeździła mała ilość powozów. Dziewczyna szła w stronę rynku rozglądając się na boki i szukając jakiegoś sklepu z szatami. W końcu podeszła do drzwi budynku nad którymi wisiał napis:
"Szukasz szaty? Przebrania? Czy może wyjściowej sukni?
U Asnila znajdziesz najlepsze!
Wejdź, nie pożałujesz!
Miśka zmrużyła oczy.
- Chwytliwe. Hm... - mruknęła do siebie po czym weszła do pomieszczenia, a po nim zaraz rozległ sie dźwięk dzwoneczka ruszonego przez otwierające się drzwi.
Offline
Nar
- Chwytliwe... Ehh... - Westchnął nar cicho.
- Witam piękną panie. - Wykrzyczał nagle sprzedawca podbiegając do niej z miarą krawiecka.
- Suknia ślubna? A może coś na pogrzeb? - Zapytał nie dając jej szansy na odpowiedź. - Aa rozumiem rodzinna uroczystość. - Przyłożył jej miarkę do ciała, mierząc obwód głowy, brzucha a także klatki piersiowej. Potem wysokość.
- Proszę nic nie mówić. Ja się wszystkim zajmę.
Offline
Miśka
Gdy tylko dziewczyna weszła do środka rzucił się na nią jakiś koleś. Normalnie byłoby wszystko w porządku, gdyby facet zaczął ją obmacywać lub się łasić, a nie ją... mierzyć! Białowłosa westchnęła ciężko czekając aż ten skończy.
- Właściwie to nie dla siebie potrzebuję stroju - powiedziała spokojnie uśmiechając się łagodnie. - Dla przyjaciela.
Offline
Nar
- Przyjaciela - Rozległ się tajemniczy głos w pokoju.
- Ah jasne. czyli jednak ślub. Niech pani przyprowadzi tego szczęśliwca. - Szybko podbiegł do drzwi wyglądając przez nie.
- Raczej nie uszyje mu garnituru na pani miarę. - Tak jakby się umiał teleportować znów pojawił się przed nią.
- To jak? Gdzie on jest? - Zadawał pytania szybko, jakby strzelał z karabinu maszynowego.
Offline
Miśka
- Nie chcę garnituru, proszę pana - powiedziała wkładając dyskretnie rękę do torby i potrząsając lampą. - A co do mojego przyjaciela... Leży w domu, jest bardzo chory do tego stopnia, że nie może tutaj przyjść. Jednak strój jest mu niezbędny. Mieszka niedaleko. Pan pozwoli, że pójdę do niego i zbiorę potrzebne miary, dobrze?
Offline
Nar
- Nie no tak nie można. Nie zna pani skomplikowanych niuansów sztuki miernicze. - Powiedział ponownie zaczynając mierzyć dziewczynę.
- A może pani też coś kupi? Mam suknie, spódniczkę, stroje balowe a nawet bieliznę. Co tylko pani chce. - Mówił jakby całkiem zapomniał o tajemniczym nieznajomym.
- Albo coś specjalnego na specjalne zamówienie.
Offline
Miśka
- Nie chcę być niegrzeczna, ale chyba to nie taka wielka sztuka zmierzyć człowieka - rzuciła dość szorstko po czym ściągnęła brwi i przybrała smutny wyraz twarzy. - Niech pan zrozumie... Mój przyjaciel jest na okropnie chory. Nie może tutaj przyjść... Ale skoro pan nie potrafi zrozumieć czegoś tak prostego jak choroba biedaka to równie dobrze mogę zamówić strój u kogoś innego...
Odwróciła się teatralnie na pięcie zarzucając długimi włosami.
- Żegnam. Życzę miłego dnia.
Offline
[b]Nar[/]b
- Nie nie. Oczywiście, że choroba. Tak choroba. - Zwiększał swój ton akcentując coraz bardziej słowa. - Śmiertelna choroba. ZARAŹLIWA CHOROBA. Tak tak.- Podparł głowę dłonią.
- W takim razie ja pani wszystko wytłumaczę. Mierzy pani tak... - Zamyślił się i zamilkł na chwile. - Najpierw głowę. OBWÓD głowy. - Wykrzyczał jednocześnie mierząc jej głowę.
- Potem klatka piersiowa. - Zmierzył nie mieszkając zaczepić dłonią o jej biust. - A potem brzuch. - Także przyłożył miarkę. Następnie wysokość. I Obwód nóg. Powinno być w miarę ok.
Offline
Miśka
- Mam nadzieję, że mierząc mu bioder nie będę musiała zaczepiać rekami o niektóre części ciała jak pan raczył zahaczyć o moje... Ekhm, ekhm - powiedziała dość chłodno marszcząc brwi i odwracając się ku niemu. - Dziękuję za wskazówki. Postaram sie wrócić jak najszybciej - dodała wyrywając mu z ręki miarkę. - Przyda się. Dziękuję.
Dygnęła po czym wyszła z pomieszczenia.
Offline
Nar
- Jak pani che to niech pani mu zahacza o cokolwiek pani tak chodzi. - Powiedział z niewinnym uśmiecham.
- A i jeszcze jedno bardzo ważne!!! - Powiedział nagle zjawiając się przed nią niezwykle szybko. - Oto ołóweczek. - Wyjął z kieszeni ołówek.-
Służy do piiisaaaaniaaa - Niezwykle przeciągał sylaby jakby mówił do niepełnosprawnej.
- A ot' jest kajecik, któr' służ' do zapisywan' rozmiarów pan' przyjacieeeeela. - Teraz zaczął mówić niezwykle szybko, wręcz zjadając ostatnie samogłoski, pod koniec nagle zwolnił. Zbliżył swoją głowę do jej twarzy, patrząć na niąjakby jednym okiem. - Niech... pani... wszystko... dokładnie... ZA-PI-SU-JE.
Offline
Miśka
- Wiem. Do. Czego. Służy. Ołóóóóóweeeeeczeeeeek!!! - powiedziała mrużąc oczy i przedrzeźniając go. Palcem wskazującym dotknęła jego czoła i odsunęła go od siebie. - A to jest, psze pana, moja. Przesteń. Osobista. I niech. Pan. Ją. SZA-NU-JE! Bo... będę... zmuszona... uderzyć... pana... z... Pięści! To taka kulka na końcu ręki, wie pan - dodała po chwili naśladując go idealnie, jednak trochę bardziej to wszystko przejaskrawiając.
Otworzyła drzwi po czym wyszła na zewnątrz. Gdy już była za drzwiami odetchnęła głęboko jakby wyszła ze szpitala.
Offline
Nar
- On był dziwnyyy. - Stwierdził Nar, kiedy wyszli z sklepu, a w okolicy nie było kto mógłby ich usłyszeć.
- Co było z nim nie tak? - Ifryta zdziwiło zachowanie mężczyzny. - Ja bym poszukał nowego sklepu... - Zastanowił się chwile, po czym dodał.
- Albo nie! Bo jeszcze będzie Cie szukał by znaleźć " Ołóweczek do pisaniaaaaaaaa". W każdym razie zróbmy to szybko.
Offline
Miśka
Dziewczyna wzruszyła ramionami z głupawym uśmieszkiem po czym zaczęła iść ulicą patrząc się na miarę i "ołóóóóweeeczeeeek do pisaniaaaa" jakby miała się co najmniej od tego czymś zarazić(np dziwnym mówieniem) jednak wcale by jej to nie przeszkadzało. W końcu skręciła w jakąś ciemną uliczkę między dwoma budynkami.
- Oj, przesadzasz. Koleś wydaje sie być miły. Ciekawe, czy uda mi się go uwieść... - pomyślała na głos wyciągając lampę. - No, wyskakuj. Muszę Cię zmieeeeerzyyyyć i wyniki ZA-PI-SAĆ!
Offline
Naruś mierzuś
- W takim razie mnie zmierz. - Wyszedł z lampy i stanął niezwykle blisko niej, z obojętnym wyrazem twarzy i rękami założonymi na piersi.
- Tylko, się przypadkiem nie PO-MYL! - Cofnął się i lekko uśmiechnął.
- A więc pamiętasz wszystko co mam zmierzyć?
Offline
Miśka
Dziewczyna zaśmiała się po czym objęła go w pasie miarką. Potem zmierzyła głowę, klatkę piersiową, obwód nóg i wysokość - wszystko jak kazał ten dziwny facet. Po tym wyciągnęła z torby jakiś kawałek papieru i zapisała wszystko DO-KŁA-DNIE(Żeby nawet narrator sie śmiał, to wiecie co...).
- Gotowe. Wskakuj do lampy, mój przyjaaacieluuu, bardzo, bardzo chory.
Offline