Użytkownik
Disgor
Podjechaliśmy pod bramy miasta. Tylko gdzie znajdę Tangi? Najlepsze domy publiczne powinny do nich należeć. Zapytam się jej.
-Gdzie znaleźć jakieś...hmmmm.... domy rozkoszy? Przez patrzenie na ciebie muszę ulżyć chuci- Powiedziałem.
Offline
Ekaterina
Zeskoczyłam zwinnie z Kota, rozglądając się wokoło.
-Tam!-wskazałam po chwili w jedną z uliczek. Już sam smród różnych trunków mógł pod powiedziec,że to będzie w tamtą stronę. Kot znów się zmniejszył i wylądował na moim ramieniu. Po chwili byliśmy już pod drzwiami.
-Ehh, tylko się pospiesz... Nie chcę mi się wyciągać cię stamtąd siłą-mruknęłam, opierając się o ścianę i splatając ramiona na piersi.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
-Chodź ze mną! Przecież cię tam nie sprzedam- Powiedziałem-Najwyżej wynajmę...- Mruknąłem. Podczas podróży wymyśliłem bajeczkę "dlaczego". Trzeba się przyznawać do kłamstw....
Offline
Ekaterina
Westchnęłam ciężko i poszłam ze mężczyzną. Gdy byliśmy już w środku, zamurowało mnie.
-I to jest tak zwany przez ludzi... burdel?-zapytałam, nie oczekując jakiejś logicznej odpowiedzi. Nie byłam pewna, czy śmiać się czy płakać. W piekle wyglądało to.. inaczej. Nagle przypomniałam sobie słowa Disgora, którymi "pocieszył" mnie przed wejściem.
-Za sprzedanie mnie mógłbyś dostać naprawdę sporo forsy.-poinformowałam.-Ale i tak tego nie zrobisz... Posłałabym cię za to do piekła.-zagroziłam, chociaż na twarzy miałam wesoły uśmiech.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
-Wchodzisz? Bo ja tak!- I wszedłem. Kiedy otwierałem drzwi wyjąłem medalik- znak Tangów. Dwa węże oplątujące różę. Natychmiast zobaczyłem jak, prawdopodobnie właścicielka, zbliża się szybkim krokiem w moją stronę.
Offline
Ekaterina
Wzruszyłam ramionami i weszłam za mężczyzną. Od razu wyczułam zainteresowanie nami ze strony klientów. Niestety, ciężko było stwierdzić, czy jest to negatywne czy pozytywne zainteresowanie, więc wolałam pilnować się Disgora. Rzuciłam w stronę kobiety, idącej w naszą stronę, ostre spojrzenie.
-Właścicielka...-syknęłam, patrząc na mężczyznę kątem oka.-Tylko nie przeginaj.-poprosiłam, mając nadzieję,że zrozumie o jaki rodzaj "przegięcia" mi chodzi.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
Zignorowałem ją. Nawet zapomniałem jak ma na imię. Nie to jest teraz jednak najważniejsze.
-Jestem Disgor z Kraswestwa. Jestem strażnikiem podziemi i katem, oraz mam ważną misję od tamtejszych Tangów. Potrzebuję transportu do stolicy Rotanii!- Oznajmiłem właścicielce przybytku. Uwielbiam wykorzystywać władzę jaką daje tytuł strażnika najsilniejszego oddziału Tangów we wszystkich stolicach.
Offline
Ekaterina
Uśmiechnęłam się sztucznie do kobiety, która do nas podeszła. "Ważna misja, hm?" pomyślałam, uśmiechając się delikatnie sama do siebie.
-Haruhi z Kalii, miło poznać.-odparła uprzejmie właścicielka, rzucając na mnie pięciosekundowe spojrzenie po czym przeniosła je na Disgora.-Szukasz transportu w takim miejscu jak to?-zapytała ironicznie, lecz po chwili odparła poważnie-Załatwimy ci... wam, transport, ale za drobną opłatą...-mówiąc to, wyciągnęła dłoń, najprawdopodobniej po kasę.
Odwróciłam się do Disgora tyłem, jakby starając się okazać,że nie mam zamiaru płacić tej babie ani grosza.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
-O jaki transport chodzi?Muszę wiedzieć ile zapłacić!- Coraz mniej kłopotów. Tylko trzeba zaraz się wytłumaczyć diablicy. Ehhhhh..... Pewnie karawana.
Ostatnio edytowany przez NackosVelProrok (2012-09-09 19:39:42)
Offline
Ekaterina
Kobieta uśmiechnęła się wrednie.
-Z naszą karawaną. Gdzie zmierzacie? Muszę wiedzieć czy ludzie będą chcieli tam kupować.-odparła, nie cofając dłoni.
Odeszłam trochę dalej."Negocjujcie sobie, ja bym to załatwiła inaczej, ale cóż..." pomyślałam, przykucając przy drzwiach wyjściowych i czekając aż Disgor załatwi transport.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
Chwilę to trwało, ale wynegocjowałem transport. Chytra ta właścicielka! Udawała negocjacje. Chyba wiedziała, że "diabełek" jest niewtajemniczony. Zapłatą było pokazanie znaku Tangów. Nie naszyjnika, który można ukraść, ale tatuażu na łydce. Wróciłem do towarzyszki.
-Wszystko załatwione! Nie martw się. Jest bezpieczna i tania- Zamilkłem, ale w ciągu 5 sekund pomyślałem jak mogą być odebrane moje słowa- Karawana oczywiście!- Za właścicielkę mógłbym kupić sobie przytulny domek nad morzem.
Offline
Ekaterina
Uniosłam brew do góry, lecz po chwili dźwignęłam się z podłogi.
-O której wyruszamy? Chyba nie jutro, nie wyobrażam sobie nocki w tym miejscu-powiedziałam, wskazując ruchem głowy na jedną z dziwek, która akurat zajmowała się klientem.
-A no i... Wtajemniczysz mnie w końcu? Przecież wiem,że skłamałeś, na początku ładnie mnie wykiwałeś, ale masz przed sobą demona, więc...-poprosiłam, splatając ręce na piersi.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
-Wyruszamy jutro. Jest ładna pogoda. Należę do największej grupy przestępczej w Moterm, ale ładne miasto. Mam specjalną misje.Ładnie wyglądasz. Cieszę się, że jedziesz ze mną.- Wyrecytowałem najszybciej jak mogłem. Czasem olewają najważniejszą informację i dają spokój. Potem zapominają i znowu zadają pytanie. Niekończące się koło.
Offline
Ekaterina
Uśmiechnęłam się szeroko, słysząc informacje i ignorując fakt,że brzmiało to, jakby mówił to często.
-Nocujemy tutaj czy będziemy włóczyć się całą noc po ulicach?-zapytałam wesoło, splatając dłonie za plecami i przechylając się lekko do przodu. Co tam,że facet kłamał, już go lubiłam."Chyba za to,że on pierwszy tyle ze mną wytrzymuje" pomyślałam, nie zmywając uśmiechu z twarzy.
Promises, and they still feel all so wasted on myself...
Offline
Użytkownik
Disgor
-Wolę tu, ale jak chcesz możemy zrobić sobie całonocny spacerek
Offline