Miśka
Skoro świt zajechali do jakiejś przytulnej wioski podejrzanie dużej jak na coś takiego. Miśka zaraz skierowała sie do karczmy ze stajnią, by Cień mógł trochę odpocząć. Ta wynajęła malutki pokoik na piętrze po czym zaczęła się rozpakowywać, a gdy już do końca osuszyła włosy za pomocą magii padła na łóżko tak, jak stała.
- Łóóóżeczkooo...
Offline
nar
- Czy na prawdę jak zwyczajowy mój właściciel wysłać do spalenia jakiegoś miasta i zapewnienia korony w jakimś państwie. - Zapytał lekko poddenerwowany - Będziesz miała mnóstwo chłopców do męczenia i będziesz sobie dla nich tańczyć.
Offline
Nar
- Czasem owszem. - Przyznał, jednak jak zawsze jego twarz nie wskazywała żadnych emocji. - Szczególnie to okropne, kiedy ktoś każe robić nam coś sprzeczne z naszą naturą. Kiedyś nienawidziłem zabijać.... Ale musiałem to polubić.
Offline
Miśka
- Nienawidziłeś? - Uniosła brwi siadając na łóżko, a jej głosie nagle zrodziło się zaciekawienie, jednak bardzo delikatne. - Cóż... To tak jak ja. Jednak mordercy moich rodziców zmusili mnie do zabicia. A potem jakoś tak wyszło...
Spojrzała na niego łagodnie.
- Kto kazał Ci pierwszy raz zabić?
Offline