Michaela
Cień jechał już drogi dzień. Był zmęczony a zapasów zaczęło brakować. Jednak przed dziewczyną na koniu pojawiło się miasto.
- Nie wiem, czy mam się śmiać czy płakać... - szepnęła do siebie. - Wjeżdżamy do Kalii: Miasta ludzi spod ciemnej gwiazdy. Miej się na baczności, Cieniku. Tutaj łatwo stracić życie.
Zaśmiała się cicho uśmiechając się kącikiem ust.
Offline
Nar
-Ludzi spod ciemnej gwiazdy? To mi się podoba. Może pozwolisz mi w końcu wyjść i się z kimś gorąco przywitać, a nie każesz mi od dwóch dni siedzieć w niewygodnej lampie. - Głos z lampy nie wydobywał się już od jakiegoś czasu.
Offline
Miśka
- Powiem Ci, że to możliwe... Ale mało prawdopodobne. Na razie siedź i się nie odzywaj.
Trzasnęła lejcami jednorożca po czym wjechała do Kalii, która zawsze była mroczna. Zaczęła kierować się w stronę rynku.
- Jeśli powiem Ci, że możesz wyjść z lampy i spalić całe miasto w mojej obronie tylko wtedy, gdy będzie mi groziło niebezpieczeństwo to zostaniesz grzecznie w niej do czasu aż nie właduję się w tarapaty? - spytała cicho po czym zlustrowała wzrokiem ulicę. - Z tego co widzę to nie potrwa to długo. I nie będzie kogo żałować...
Offline
Miśka
Uśmiechnęła się wesoło i sama się dziwiła, czemu. Jakby nagle zaczęła się cieszyć z tego, że jej demon będzie miał trochę rozrywki ze swojego nędznego życia.
- Spokojnie - powiedziała rozbawiona kierując Cienia w jedną z uliczek. - Nie ciesz się tak, bo przepalisz mi torbę.
Offline
Nar
- Tylko 4 - Tym razem szepnął aby tylko ona go słyszała. Trochę mało jak dla niego, ale lepsze to niż nic. Może przypadkiem podpali się kilka okolicznych kamienic. Jednak nie spodziewał się porządnej walki, jakiej nie zaznał od kilkuset lat. Jak go zobaczą, pewnie od razu zaczną uciekać.
Offline
Miśka
- Przecież jak dojdzie do walki to zaczniesz mordować całe miasto - skwitowała beznamiętnie. - Wolisz zabijać bezbronnych czy broniących się? Ja zdecydowanie tych pierwszych. Lubię mieć władzę.
Brama wyjazdowa zbliżała sie jakoś wolno. Nagle na drogę wypadł jej jakiś mężczyznach w podartych ciuchach wyciągając w stronę konia długą, ostrą włócznię. Dziewczyna zatrzymała konia, który w strachu stanął na tylnych nogach.
Offline
Miśka
Michaela zdążyła jakoś uspokoić zwierzę po czym zeskoczyła z niego i pospiesznie wyciągnęła lampę.
- Wyłaź! - krzyknęła. - Zajmij się nim i ewentualnymi, którzy będą chcieli mi przeszkodzić. Albo zbliżyć się do Twojej lampy.
Położyła złoty przedmiot na ziemi i szybko uformowała z wody lodowy łuk.
Offline
Narihirius
Głośny śmiech wydostał się z lampy, a chwilę później wyszedł z niej czerwonoskóry mężczyzna, z ognistym wirem zamiast nóg. Od razu z jego rąk w stronę bandyty poleciała ognista kula, spalając go, zanim zdążył zareagować. W oczach ifryta widać było szaleństwo.
- Ktoś jeszcze, pani?
Offline
Michaela
Dziewczyna strzeliła dwoma strzałami w mężczyzn, którzy zaraz rzucili się do niej po czym znów wskoczyła na Cienia uprzednio chwytając lampę.
- Oczyść mi drogę! - krzyknęła poganiając do biegu konia. - Po trupach i spalonych domach!
Offline
Nar
Ifryt wciąż śmiał się szaleńczo. Wyrzucając kolejne płomienie przed siebie. Powstrzymywał się jednak, próbując nie podpalić okolicznych domów. Osoba po osobie, zabijał wszystkich, którzy stanowili potencjalne zagrożenie, świetnie się przy okazji bawiąc.
Offline
Miśka
Dziewczyna zwinnie omijała leżące trupy. W międzyczasie rozpuściła łuk i strzały chowając lampę do torby. Spojrzała kątem oka na ifryta i uśmiechnęła się lekko ciesząc się, że wreszcie może mu dać to, co i jego bawi.
Offline