Narihirius
Nar znów się obudził. Wiedział, że dalej jest w lampie i nie może się ruszyć. Czuł, że w okolicy coś się rusza, jednak sądząc po tym, że wyczuwał chłód i wilgoć, przypuszczał, że to tylko szczury w jaskini. Bezradność go dołowała. Od 400 lat, kiedy zginął jego ostatni właściciel nie mógł, się ruszyć ani nic zrobić. Nie wiedział nawet gdzie dokładnie jest. Był sam... W ciemności...
Offline
Michaela
Łuczniczka nigdy nie pomyślała, że jadąc wykonać zlecenie po drodze trafi jej się taka przygoda. Po jakimś czasie jednak dotarła do miasta, które wskazał jej zleceniodawca. Miała zabić jakiegoś bogacza mieszkającego w Mitwoh.
- Więc to ten dom?... - spytała siebie stając na przeciw dość bogatego budynku otoczonego ogrodem.
Cienia zostawiła przy jednej, zaufanej pewnej przyjaciółce po fachu, karczmie ze stajnią, by nie zwracać na siebie uwagi dużym, egzotycznym zwierzęciem. Michaela miała teraz zawiązane usta chustą oraz zarzucony kaptur na głowę. O ofierze wiedziała tyle, że podpadł jakiejś mafii i jest mężczyzną w podeszłym wieku. Będzie łatwo... O ile nie ma uzbrojonych sług.
Dom wydawał się pusty, gdy dziewczyna weszła do środka wyłamując zamek lodem. Był bardzo duży. Dziewczyna poczęła sie przechadzać korytarzami mijając całą masę drzwi.
Offline
Narihirius
Poczuł wyraźny ruch. Ktoś kogo tu nigdy nie było i chyba nie powinno być. Czuł, że może nadejść w końcu wyczekana chwila. Przesunął się lekko w lampie, układając się w wygodniejszą pozycję i czekając.
Offline
Miśka
Po chwili usłyszała zamek i ciche przeklęcie, przez które miało w sobie coś ze strachu. Jakby właściciel tego głosu bał się, że ktoś wreszcie dostał sie do jego domu. Michaela uśmiechnęła się po czym odwróciła szybko i weszła w pierwsze drzwi, jakie miała najbliżej. Okazały się wejściem do piwnicy także kobiecie zaraz policzki popieścił chłód, a do nozdrzy dotarł zapach stęchlizny. Przed nią zaś jawiły się schody w dół. Zaczęła nimi powoli schodzić chcąc ukryć się przed właścicielem i poczekać aż się trochę uspokoi. A po za tym w piwnicy mogą kryć sie jakieś skarby. Łuczniczka nigdy nie darowała sobie myszkowania po domach ofiar. Lubiła znajdować drogie, cenne rzeczy. Zawsze to bonus do zapłaty.
Offline
Po 400 latach, jego zmysły wyczuliły się. Teraz czuł, że ktoś znajduje się już tuż przy nim. Czuł ekscytacje. Lampa uwierała go i ograniczała. A przede wszystkich odbierała możliwość niszczenia i mordowania. Wciąż czekał...
Offline
Michaela
W piwnicy było zimno i ciemno. Arita mało widziała, mrużyła jasne oczy w poszukiwaniu jakiejś lampy czy zapałek. Pośród różnych gratów dostrzegła po chili błysk. Tak, to błysk złota! Dziewczyna dobrze go znała. Podeszła do przedmiotów, które przykrywały złotą, piękną i pewnie drogą rzecz po czym wyciągnęła ją i uniosła lekko do góry. Tą rzeczą okazała się złota lampa wyglądająca na bardzo starą(i drogą!). Emitowało od niej pewnego rodzaju ciepło. Białowłosa najpierw otworzyła oczy patrząc na bogatą błyskotkę, jednak po chwili zmrużyła oczy, by zobaczyć, czy nie ma zadrapań lub grawerów. Nic. Oprócz tego, że była bardzo zakurzona.
- Hmmm... Przetrzeć i dadzą mi za nią niezłą sumkę! - syknęła do siebie podniecona po czym potarła skarb.
Offline
Narihirius
W końcu to poczuł. Mógł wyjść. Czym prędzej opuścił lampę. Pojawił się w postaci bez nóg. Unosił się na ognistym wirze, lekko lewitując. Pomieszczenie rozświetlił jego ogień. Mylił się jednak, gdyż nie był w jaskini, a w pomieszczeniu pełnym starych przedmiotów. Wtedy też zobaczył osobę, która go posiadła. Była to młoda dziewczyna. Wyglądała tak bezbronnie. Zawiódł się. Liczył, że będzie to jakiś król, który pozwoli mu niszczyć całe armie i palić miasta. Jednak musiał jej służyć.
- Witaj pani. - Powiedział zginając się lekko w pasie. - Od dzisiaj jestem by Ci służyć, niszcząc państwa i zabijając, a nawet robić Ci manicure lub trzymać Ci lustro jeśli nie znajdziesz mi lepszego zajęcia. - Powiedział z lekkim uśmieszkiem.
Offline
Michaela
Dziewczyna cofnęła się, gdy z lampą się coś zaczęło dziać. Jednakże dopiero, gdy zobaczyła potwora wyłaniającego się z nie cofnęła się dwa kroki na długość ramienia. Normalnie upuściłaby rzecz ze strachu jednak teraz bała się o nią, żeby się nie porysowała. Podniosła brwi, jednak ten nie mógł zobaczyć jej ust. Miała je bowiem zasłonięte. Na nich bowiem jawił się delikatny uśmiech. Podmuch ognia delikatnie zsunął jej kaptur. Spojrzał znów na lampę potem znów na demona. Zaraz skojarzyła kim on jest. Nie raz musiała jak jej kumpela z klubu opowiada o magicznych stworach i różnych takich. Jedna jej bajeczka była nawet o lampie. I o tym, co w niej mieszka. Tylko jak sie ten stwór nazywał?...
- Proszę, proszę - zaczęła zacmokawszy cicho. - Znajduje se dziewczyna lampę, a tu taki bonus. Mógłbyś chociaż uprzedzać jak wyskakujesz, duszku. Jesteś dżinem, tak?
Offline
Nirihirius
- Trzy. Owszem trzy, w których możesz poprosić o dowolną rzecz lub przysługę. Jednak moim ogniem, ramieniem i siłą będę służył Ci do śmierci. Bądź do czalu, gdy ktoś waleczniejszy od Ciebie odbierze Ci lampę - powiedział, znudzony powtarzając po raz setny swoją formułkę.
- Jak na imię moja pani?
Offline
Miśka
Gdy tylko on skończył dziewczyna spojrzała na lampę po czym przytuliła ją do siebie z uśmieszkiem, przez który przewijała sie zaborczość.
- A pomyśleć, że chciałam sprzedać takie coś... - szepnęła do siebie gładząc delikatnie złoto. - Nie oddam Cię. Jesteś za cenna... - nadal gadała do siebie nawet nie zauważywszy, kiedy uśmiechnęła się obrzydliwie. Po chwili złagodniała lekko i uniosła wzrok nadal obejmując przedmiot.
- Imię? Ah. Michaela. Jednak chcę, byś zwracał sie do mnie Aria. A Ty jak masz na imię?
Offline
Narihirius
- Narihirius, pani Ario. - Powiedział ponownie lekko się kłaniając. - Przepraszam za zuchwałość, ale może masz dla mnie jakieś zadanie, pani. Chętnie bym kogoś zabił. Chciałbym rozgrzać ręce.
Offline
Michaela
Dziewczyna spojrzała na niego z uśmiechem.
- A wiesz, że mam dla Ciebie coś?... - powiedziała po chwili patrząc na wyście z piwnicy. - W tym domu jest pewien mężczyzna. Mieszka w nim. Możesz go zabić. Ale nie narób bałaganu. - dodała po cym robiąc chwilkę przerwy i patrząc na lampę, rzekła niepewnie - Umm... Zanieść Cię tam?
Offline
- A mogę spalić ten dom? Albo chociaż zabić wszystkich innych, jeśli tylko kogoś znajdę? - powiedział rozentuzjazmowany, z nadzieją w głosie - Nie, pani. Mogę się poruszać w pewnej odległości od lampy. Jest to zawsze tyle metrów, ile lat minęło od mojej śmierci. Aktualnie jest to dokładnie... - Zamyślił się, licząc lata - 2700.
Offline